Bycie kotem to nie taka prosta sprawa. Trzeba być milusińskim, ale i mieć charakter, w dodatku - chodzić własnymi drogami. O tym, że trzeba gonić nitkę do samego kłębka, to nawet nie trzeba wspominać.
Bycie kotem to wykazywać się zwinnością, gracją i kocimi ruchami. Coś trzeba robić w zamian za schronienie i wikt. Ale czasem kot mówi dość, myśli sobie: dzisiaj pójdę własną drogą i nie będę dla nikogo miły. Niech dzisiaj oni za mną ganiają. A jak będą coś chcieli, to hycnę pod kanapę i już. A jak nie, to drapnę i mnie popamiętają. Bycie kotem to lawirowanie między miską, kuwetą a zabawkami.
O! Za długo mnie głaszcze człowiek jeden! Chapnę go, niech wie, z kim ma do czynienia. Tylko niech mi tu sprowadzi jakiegoś kociego albo psiego gagatka, już ja się z nim rozprawię, no chyba, że atrakcyjną kotkę – to się rozumie. O! Nową tapetę położyli, trzeba naostrzyć pazurki we wszystkich czterech łapkach – nie, fotele będą lepsze i kanapy. Znowu chcą mi coś do jedzenia dosypać - ha, ha - wcale nie jestem głodny, pić też mi się wcale nie chce.
Zastanawiam się, za co oni wszyscy mnie tak kochają, mimo tego, że czasami jestem taki kapryśny, złośliwy i do granic możliwości nieprzewidywalny. Może za to, że czasem zrobię sobie z buta kuwetę, schowam się pod szafę na trzy dni albo zrobię sobie wycieczkę tylko w sobie znane miejsca. Za co oni tak mnie kochają? Jakiś powód muszą mieć, mnie to w każdym razie nie przeszkadza. Wczoraj goniłem muchę, udało mi się ją złapać - co prawda wywróciłem kilka mebli i wazonów, ale było warto. Ludziki mają smaka na mleczną czekoladę i truskawki w bitej śmietanie, a ja mam ochotę na latającą muchę. Pazurki lizać i zabawa wyśmienita. I sprzątać nie trzeba - w końcu ludziki posprzątają powywracane sprzęty i strącone naczynia.
Bycie kotem to naprawdę cudowna rzecz. Najważniejsze jednak, że i ten kot ma się do kogo przytulić. Ludziki! Ja też Was kocham, tylko brakuje mi słów, żeby o tym powiedzieć. I dlatego przychodzę do Was czasem, żeby się połasić.